Życie jest pełne przypadków (jeśli ktoś wierzy w przypadki 😉 ). Czasem bywa tak, znajdujemy coś, choć nie szukamy.
Moje ulubione auto, którego szukałem całe młode życie – Audi 80 B4 (na zdj) – zaczyna się rozsypywać 🙁 Ile bym w nie nie zainwestował to niestety jest mało. Końcówki drążków, łożyska, przeguby, poduszki pod silnikiem, sprzęgło, systematycznie urywany wydech, drzwi które nie zamierzają wypuścić właściciela z samochodu (taki anty złodziejski system 😉 ) i cała masa przykrych przypadłości – tzw. niezbędnik starego samochodu.
Cóż zrobić, w takich sytuacjach jedynym wyjściem jest albo zakasać rękawy i wziąć się za naprawę, a kiedy na dworze mróz i zawierucha oraz permanentny brak wolnego czasu– zlecić naprawę serwisowi samochodowemu. Szukałem długo kolejnego serwisu, który nie odwali tzw. „fuszery” i postanowiłem spróbować poza Lubiniem. Zawitałem do serwisu w Składowicach.
Bieg spraw jak zazwyczaj. Wizyta w serwisie, omówienie problemu, zostawienie auta, odebranie i zapłata. Robotę zrobili dobrze, do tej pory wszystko działa jako powinno (pół roku). Tym razem jednak nie odjechałem z serwisu jako zwykły klient, ponieważ właściciel zauważył reklamę na aucie. Niesłychana sprawa, woziłem ją ponad 4 lata i nikt się nie zainteresował, aż pewnego dnia ktoś wreszcie zapytał:
– czy zajmuje się Pan reklamą? Ponieważ potrzebuję druczki przyjęć auta do serwisu – Ciepły wiatr owiał moją twarz i portfel, który lżejszy o parę stówek skomlał żałośnie…
– tak – odparłem, ponieważ tym właśnie się zajmuję – i jestem w tym dobry, jak mało kto!
Oprócz druczków klient potrzebował także logo firmowe, więc po szybkim ustaleniu stawki, oraz sprecyzowaniu co jest mu potrzebne, zabrałem się ochoczo do odzyskiwania pieniędzy pożartych przez ukochane auto.
Logo zaprojektowałem jak zawsze w kilku wariantach. Prawdę powiedziawszy tak lubię tematykę motoryzacyjną, że zaprojektowałem więcej propozycji niż zwykle. Niemal wszystkie się spodobały, co zazwyczaj stanowi pewien problem, ponieważ klient nie może zdecydować się, która propozycja najbardziej przypadła mu do gustu. Często wtedy angażuje znajomych/rodzinę i robi rankingi. Być może podobnie było i w tym przypadku. Kto wie 🙂
Po ustaleniu logo przyszła pora na druczki przyjęć do serwisu. Nie były to druczki zwyczajne jakie można kupić w pierwszym lepszym sklepie biurowym, choć z kompletem oczywistych dobrze znanych rubryk, jak na druczek przyjęcia do serwisu przystało. Skoro logo było ustalone, a także kolorystyka, należało zaprojektować druczki firmy Auto Ekspres, najlepiej w kolorze i zgodnie z nową stylistyką marki. Choć wiem, że wręczał je będzie zapracowany właściciel, z rękoma unurzanymi po łokcie w smarze, projektowałem je tak, jakby moim klientem była firma Aston Martin, gdzie pracownik w białych rękawiczkach przeprowadza diagnostykę pojazdu, naciskając klawisz enter w swoim komputerze diagnostycznym i ma być dumny z kartki diagnostycznej którą wręcza kolejnemu szejkowi. I proszę mi wierzyć, nie jest to żadna przesada.
Pozdrawiam firmę Auto Ekspres i liczę na dalszą współpracę w przyszłości. Wspomaganie w mojej Audi niestety zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Przypomniałem sobie poprzednie moje pierwsze auto – Fiata 125 p alias „Kredens” którego zajeżdżałem w czasach studenckich i w którym to podczas wyprzedzania kolejnego BMW na obwodnicy Lubin – Legnica poszły pierścienie zarzygując całą komorę silnika olejem.
– Mayday, mayday! – krzyczałem zjeżdżając w kłębach dymu na pobocze ku uciesze oponenta w czarnym BMW. Byłem wtedy szybki i bardzo wściekły.