Kilka lat temu sam zadawałem sobie pytanie – jaki sprzęt fotograficzny kupić? Nie jest to łatwa decyzja i chciałbym pomóc ją podjąć każdemu, kto zmaga się z tym pytaniem. Artykuł zatytułowałem wybór aparatu, bo choć nie jest on najważniejszym zakupem i na pewno nie jedynym, determinuje jakiego producenta segment sprzętowy będziemy nabywać.
Decyzja jest trudna nie tylko ponieważ czy to Canon, Nikon, Sony, Panasonic, Olympus czy inny producent mają tak wiele wspaniałych rzeczy do zaoferowania i w gruncie rzeczy podobne rozwiązania, ale nie będę w tym artykule słodził. Decyzja jest trudna, bo chodzi o nasze ciężko zarobione pieniądze a kupno aparatu dyktuje dalsze wydatki na osprzęt i wiąże nas z systemem, który jest zaborczy i nie toleruje uniwersalnych rozwiązań. Jak łatwo się domyślić nie napiszę abyś Czytelniku wybrał Canona, czy Nikona, czyli taką czy taką markę, bo raz że byłaby to krypto reklama konkretnego producenta, a dwa, że nie tędy droga. Nie mogę też zrobić kolejnego uniwersalnego przewodnika, ponieważ musiał bym napisać artykuł o objętości książki opisując plusy i minusy każdej marki. Zatem skoncentruję się na wnioskach płynących wyłącznie z mojego doświadczenia ze sprzętem z którym miałem styczność dłuższy czas. Na tym jak wyglądają plusy i minusy dokonanego wyboru konkretnego producenta i na moich subiektywnych odczuciach. Liczę, że tych kilka zdań jednak pomoże w podjęciu decyzji, choć w żadnym razie nie podejmie jej za Ciebie 🙂
Firmę poznaje się po tym jak doba o klienta którego już ma! To jest dewiza firmy Artekot i powinna być dewizą każdej szanującej się firmy.
Ciekaw jestem ilu z Was – Drodzy Czytelnicy mojego bloga spotkało się z tym samym, co ja i doszło do tego samego wniosku, że kiedy już wielkie firmy Was usidlą umową abonamentową, albo wydamy pieniądze na drogi towar, który ma służyć nam wiele lat, kończy się dbanie o klienta! Niestety zdaje się to być normą w Polsce, zdobyty klient nie jest już poważany i szanowany! A dobrą markę poznaje się dopiero po tym jak traktuje zdobytego klienta, klienta który wydał kilka tysięcy na sprzęt fotograficzny i ma z nim problem. Jego ciężko zarobione pieniądze nagle zdają się wyrzucone w błoto bo sprzęt za tysiące złotych jest bezużyteczny. I dokładnie w tym momencie poznaje się jakość firmy z której usług zdecydowaliśmy się skorzystać. Tak samo jak przyjaciół poznajemy w biedzie i nie jest to nic odkrywczego, ale jednak większość z nas nie zadaje sobie pytania czy któryś z producentów sprzętu fotograficznego potrafi się zachować, kiedy mamy problem ze sprzętem. Zapytacie jak to sprawdzić, przecież każdy liczy na to że problemów miał nie będzie? Odpowiedź – fora internetowe. Na forach fotograficznych aż roi się od negatywnych głosów jak obchodzono się z petentami w serwisach, jak długo musieli czekać na swój sprzęt, który wrócił w takim samym stanie (nie naprawionym) albo co gorsza w wybrakowanym, częściowo zniszczony, zabrudzony, rozregulowany, etc. Ja fora śledziłem kilka lat temu, przed zakupem sprzętu i może – i oby – coś się w tej materii zmieniło i moja rada nr 1, zacznijcie od sprawdzenia jak firma obchodzi się z klientem którego już ma, czy zasługuje na to aby go utrzymać i aby był jej wierny. Bo w moim odczuciu wielkie koncerny powinny usłyszeć o tym jak traktuje się klientów po zakupie i wziąć sobie to do serca. Nic bowiem nie daje lepszej reklamy niż sprzedawca, który umie zachować się w sytuacji konfliktowej, problemowej i o jego renomie świadczy jak kończy a nie jak zaczyna.
Jakiego producenta wybrać?
Każdy producent ma nieco inne rozwiązania. To co jest najistotniejsze, to to, że sprzęt jednego producenta nie jest kompatybilny z drugim. Nikon gryzie się z Canonem i na odwrót, więc każdy producent hołduje zasadzie wyraźnego podziału na wielbicieli swojej marki i tych pozostałych niczym ciemna i jasna strona mocy :). Jedno jest pewne jeśli zdecydujesz się na konkretną firmę, nie ma przebacz, trzeba dostosować się do jej rozwiązań a im dalej w las tym więcej drzew, czyli wydanych pieniędzy z kolejną lampą błyskową, systemem bezprzewodowego wyzwalania błysku, czy kolejną kartą pamięci. Później zmiana systemu to horrendalna strata pieniężna, więc wybierz dobrze…
Miałem okazję fotografować kilkoma aparatami klasy DSLR:
- Nikon D40
- Nikon D3100
- Nikon D3200
- Canon 50D
- Canon 20D
- i wieloma obiektywami zarówno marki Nikon, Canon, Sigma jak i Tamron.
Moje doświadczenie sprzętowe oscyluje głównie w przedziale cenowym dla przeciętnego Kowalskiego, czyli od 2000 do 5000 zł (kwota kompletna z obiektywem). Tyle ile najczęściej w sumie wydaje przeciętny Kowalski, któremu się nie przelewa ale może i chce pozwolić sobie na sprzęt klasy DSLR. Jak też łatwo się domyślić muszę skoncentrować się na dwóch markach body – Canonie i Nikonie, bo z nimi mam dużo doświadczenia. Lustrzankami Sony, miałem okazję zrobić tylko kilka zdjęć.
Canon 50D jest w mojej torbie fotograficznej od wielu lat i jestem zadowolony z dokonanego wyboru. Przez pewien czas współdzielił przestrzeń torby z 20D, który jest już bardzo leciwym sprzętem i musiałem go sprzedać wraz z kilkoma unikatowymi wspaniałymi obiektywami – dlatego że potrzebowałem pieniędzy. Obiektywy w przeciwieństwie do body, czyli aparatu fotograficznego znakomicie trzymają cenę. Sprzedaż po latach obiektywów w stanie idealnym nie wiele różni się cenowo od zakupu nowych. Zdecydowanie gorzej jest z trzymaniem ceny przez body. Dlatego warto rozważyć zakup używanego body. Jak to zrobić? Przede wszystkim najlepszy zakup to zakup od osoby którą znamy i wiemy jak używała sprzęt, ile go miała, etc. Ale to rzadki przypadek. Najczęściej kupujemy np.: przez Allegro. Wtedy podstawą jest kondycja sprzętu (wizualnie) oraz ilość zrobionych zdjęć (tzw. klapnięć migawki). Z reguły można to sprawdzić we własnym zakresie, są do tego specjalne programy, choć trzeba sprawdzić na forach internetowych jakim możemy sprawdzić konkretny model. Każdy producent daje gwarancję na ileś wykonanych zdjęć (np.: 100.000), jeśli aparat zrobił już ilość zbliżoną do tej liczby, musimy się liczyć z większym prawdopodobieństwem, że odmówi posłuszeństwa z powodu zużycia migawki, ale równie dobrze może wytrzymać i drugie tyle. Migawkę można wymienić wyłącznie w autoryzowanym serwisie, regenerując ją zupełnie, ale to są dodatkowe koszta (prawdopodobnie ok 500-600 zł). W mojej opinii to nie powinno zniechęcać. Jeśli aparat który chcemy kupić zrobić ma na liczniku do ~50.000 zdjęć jest jeszcze jak najbardziej użyteczny. Powyżej tej liczby zależy jak był traktowany, a w tym pomaga wizualny stan aparatu i czy ktoś namiętnie czyścił we własnym zakresie matrycę czy nie grzebał we wnętrzu aparatu.
Teraz abstrahując już od jednej wybranej marki, spróbuję porównać co zaobserwowałem, bo mogę co nieco powiedzieć na ten temat fotografując Canonem i Nikonem na przemian. Od razu uspokajam wszystkich Czytelników, jestem bardzo obiektywny w ocenie i nie jestem Canonowcem, ani Nikonowcem. Każdy z tych aparatów ma mocne i słabe strony. A najważniejsze nie jest wcale jakim aparatem fotografujemy, a na ile umiemy wykorzystać jego potencjał i czy nie zabraknie w naszej torbie foto kilku ważnych obiektywów i akcesoriów.
Canon i Nikon subiektywnie
Zacznę od Nikona. Był pierwszym aparatem z klasy lustrzanek z jakim miałem styczność i fotografowałem nim przez jakiś rok. Pracowałem z manualnymi i automatycznymi obiektywami Nikkor i Sigma. Do mocnych stron Nikona na pewno trzeba zaliczyć znakomitą jakość zdjęć na wyższych ISO. Mam na myśli ładne szumy, w mojej subiektywnej ocenie szumy Nikona zawsze bardziej mi odpowiadały niż Canona. Do szumu trzeba się przyzwyczaić, ponieważ może być i jest czasem nie tylko konieczny ale i nadje fotografii ciekawego, surowego i realistycznego charakteru. Nikon posiada w tańszych aparatach ciekawą wbudowaną funkcję wydobywania detali z cienia i światła, zwiększając sztucznie ale ładnie rozpiętość dynamiczną fotografowanej sceny i efekty były naprawdę znakomite. Innym sposobem na uzyskanie takiego efektu jest postprodukcja, czyli obróbka zdjęć, na co nie zawsze jest czas i nie każdy potrafi sobie z tym poradzić. Nikon ma również bardzo precyzyjnie i estetycznie wykonane Body już z najtańszego segmentu, jego obiektywy z niższej półki nie wyglądają na tandetne i nie jest to kiczowaty plastik-fantastic, co już prędzej można zaobserwować u konkurencji. Jeśli nie masz Czytelniku zbyt zasobnego portfela, nie zastanawiaj się na wyborem Nikona D3XXX. Canon moim zdaniem nadrabia jakościowo znakomicie w segmencie odrobinę droższym, czyli powyżej 3000 zł. Aparaty z półki XX (dwucyfrowej np. 50 D) jest wykonany bardzo solidnie, z magnezowym szkieletem, bardzo dobrze wyważony, z ciężkim i solidnym body z półki profesjonalnej. Canon i Nikon posiada też – z racji swojej popularności – bardzo rozległy rynek wtórny, pozwalając na zakup sprzętu używanego w rozsądnej cenie.
Sony natomiast posiada wbudowaną w body stabilizację obrazu, co jest niezwykle ekonomicznym sposobem na nieporuszone zdjęcia wykonane z dłuższym czasem i kilka ciekawych rozwiązań, jak choćby czujnik zbliżenia oka do wizjera. Jest marką niezwykle prężnie rozwijającą się i zdążył przyzwyczaić użytkowników swoich produktów do doskonałej jakości sprzętu, choć nie ukrywajmy, te najtańsze aparaty trochę odstraszają jakością plastików. Proponuję wybrać się do sklepu i obejrzeć aparaty na które możemy sobie pozwolić.
Każdy z producentów wprowadza też co chwilę nowe rozwiązania w postaci uchylnych monitorów, czy dotykowych wyświetlaczy, ale to nie ma wcale dużego znaczenia. Podobnie ma się sprawa z przereklamowanymi i sztucznie zagęszczanymi megapikselami. Nie dajcie się na to nabrać. Więcej niż 15 MP to już przesada, i przeciętny Kowalski będzie miał z tego powodu więcej problemów niż pożytku. Prawda jest taka, że nie ma znaczenia czy wybierzecie Nikona czy Canona czy Sony/Minoltę. Każdym da się zrobić doskonałe zdjęcia i wszystko zależy od umiejętności fotografa i obiektywu.
Wiem, że ciężko na podstawie powyższego akapitu podjąć jakaś decyzję, więc ujmijmy to jeszcze inaczej…
Lista rzeczy na które należy zwrócić kolejność podczas zakupu aparatu (body). Uwaga – ważna jest kolejność, od najważniejszej do mniej ważnych:
- Dbanie firmy o klienta (serwis i opinie ludzi o konkretnym egzemplarzu na internecie)
- Cena (musi być na górze listy, dla większości osób nawet będzie na pierwszym miejscu)
- Waga i solidność body (im cięższy tym lepiej, zarówno z punktu nie poruszonych zdjęć jak i jakości wykonania, do tego ważne są spasowanie elementów, jakość materiałów i ochrona przed kurzem i wilgocią jeśli jest)
- Jak największy zakres tonalny i możliwie najmniejsze szumy (idzie w parze z wielkością matrycy)
- Jak największa ilość przycisków na body (wyciągnięte na zewnątrz body takie funkcje jak pokrętło dla przysłony i pokrętło dla migawki- czyli dwa pokrętła albo przynajmniej przyciskowa regulacja, kompensacja ekspozycji, zmiana punktu autofocusa na inny niż centralny, regulacje ISO)
- Tryb sRAW, czyli takiego który pozwala na robienie zdjęć w RAW ale nie z użyciem całego zakresu megapikseli jakie oferuje aparat o często przerośniętej matrycy w zasób megapikseli.
- Wizjer (wielkość obrazu w wizjerze i jego jakość plus możliwość regulacji dla osób z wadą wzroku)
- Czas bulb i jak najkrótszy czas migawki, najlepiej 1/8000 sekundy (a najmniej 1/4000)
- Jak najwięcej pól autofocusa, poza centralnym krzyżowym
- Jeśli jest system bezprzewodowego wyzwalania lampy błyskowej zdjętej z aparatu (tu zwłaszcza Nikon)
- Użyteczne ISO powyżej 1600
- Ilość megapikseli
- Ilość klatek na sekundę w trybie seryjnym
- Uchylny wyświetlacz oraz tryb LiveView
- Wbudowana lampa błyskowa
- Inne (tutaj zawarłem wszystko to co nie przyszło mi do głowy, a to znaczy że sam dość rzadko z tego korzystam i uznałem za mniej ważne w codziennym fotografowaniu).
Obiektyw
Obiektyw to prawdziwa tajemnica naprawdę udanych zdjęć. Od razu ujmę to od strony praktycznej. Fotografując kilka ładnych lat jedno jest pewne – najbardziej potrzebnym obiektywem jest 17-50 dla APS-C i 24-70 dla pełnej klatki. Bardzo złym pomysłem jest kupowanie obiektywu tzw. kitowego które są często dołączane do body a ich wartość rynkowa to 300 zł. Niestety ale body to osobna sprawa a obiektyw osobna i powinno się je rozpatrywać w ten sposób. Ujmuję to tak, aby każdy zdawał sobie sprawę, że kupując body z przereklamowanymi megapikselami często jest tak zachłyśnięty body, które jest oczywiście droższe, że wydaje się iż to ono odpowiada za jakość zdjęcia w 90%. Obiektyw schodzi na drugi plan i zaczynają się rozczarowania. Jakość zdjęcia jest nie taka, zdjęcia są nie ostre, trudno zrobić zdjęcie w kiepskim świetle i nie ma pociechy z tandetnego plastiku, którego producent nie jest w stanie zastąpić tanimi substytutami. Niestety ale obiektyw jest znacznie ważniejszy od samego body i moja rada, zacznij od obiektywu a później dokup body na jakie możesz sobie pozwolić nawet jeśli miałoby być kilkuletnie i używane!
Obiektyw można kupić używany również, ale trzeba umieć go wybrać. Jedno jest pewne, obiektyw musi dawać obraz jak najlepszy w skrajnych zakresach przysłony. Przysłona (lub przesłona) to wbudowany w obiektyw (w przypadku DLSR) obiekt ruchomy, rozeta, która potrafi zwężać się wpuszczając więcej lub mniej światła do wnętrza body. Jest to niezwykle ważny element i im więcej potrafi się otworzyć tym z reguły cenniejszy obiektyw (np. 2,8 albo nawet 1,4). W tym artykule nie będę opisywał budowy i zasady działania. Podam tylko konkrety. Najlepsze obiektywy na start to przede wszystkim stało-świetlne, o niewielkim zoomie i najlepiej od 2,8. Doskonałym przykładem za rozsądne pieniądze jest Tamron 15-50 f2,8 lub Sigma 18-50 f2,8. Ten pierwszy jest ze mną od zawsze i 90% czasu spędza założony i nieodpinany od body. Koszt nowego to ok 1500-1800 zł i uwierz mi Czytelniku, taniej się nie da, chyba że używany do czego zachęcam. Na drugim miejscu potrzebujemy obiektywu 70-300 i tutaj można już poszukać szkieł systemowych Nikon/Canon, Sigma czy Tamron zresztą również mają świetne opcje, zwłaszcza znów jasne i stało świetlne ok 2,8. Obiektywy szerokokątne są droższe. Trzeci w kolejności to szeroki kąt, czyli o jak najmniejszej ogniskowej np. 10mm.