Firma Kemal od 1999 roku zajmuje się wykonawstwem robót budowlanych i prowadzi sprzedaż materiałów związanych z tą branżą. Kiedy zadzwonił telefon od przedstawiciela firmy nie wiedziałem jeszcze, że udam się w tak długą podróż „jej śladami”…
Strona internetowa
Pierwszym zleceniem jakie otrzymałem było wykonanie strony internetowej. Miała być przejrzysta, czytelna, responsywna, zgodna z nowymi trendami i pozwalać na dodawanie własnych aktualności. Jednym słowem profesjonalna i na czasie. Po kilku spotkaniach ustaliliśmy wspólnie jej zawartość, strukturę, oraz omówiliśmy zaprojektowaną przeze mnie szatę graficzną. Strona prezentowała się świetnie, ale brakowało na niej jednego istotnego działu – realizacji. Dopiero po tym jak otrzymałem kilkustronicową dokumentację ze spisem realizacji przeprowadzonych przez firmę Kemal, zauważyłem, jak ogromne doświadczenie zdobyła już ta firma i jak wymagające zadanie mnie czeka. Strona bowiem była tylko pierwszym etapem na drodze współpracy z firmą Kemal.
Fotografia realizacji
Drugie zadanie jakie otrzymałem polegało na udaniu się śladami firmy tak po Lubinie jaki i ościennych miejscowościach i sfotografowaniu wybranych realizacji polegających głównie na renowacji i termomodernizacji starych kamienic i bloków mieszkalnych. Ta fotograficzna dokumentacja posłużyła nam jako materiał do działu realizacje i można obejrzeć ją na stronie internetowej kemal.pl. Kiedy odwiedziłem dziesiątki miejsc w Lubinie, Legnicy, Chojnowie i innych miejscowościach ościennych, instynktownie zacząłem zwracać uwagę na otaczające mnie budynki poddawane remontom. To niesamowite jak wiele z nich na podczepionych rusztowaniach i siatkach zabezpieczających prace na czas remontu nosi logo firmy Kemal.
A co Pan tu mi fotografuje?
Dokumentacja fotograficzna nie była łatwym zadaniem. Pierwszy problem to podejrzliwość ludzi. Kiedy na osiedlu pojawia się gość z aparatem fotograficznym i robi zdjęcia fasadzie budynków, powoduje to zrozumiałe zainteresowanie a nawet zaniepokojenie. Ludzie zastanawiają się, czy czeka ich rychła eksmisja, czy budynek może został przeznaczony do wyburzenia, a może ktoś w nim umarł i zaczynają się gromadzić fotoreporterzy? Jednym słowem coś tu śmierdzi. Prawdę powiedziawszy nie wiadomo co sobie myślą, ale można się tego domyślać 🙂 Jest to zabawne teraz, kiedy bieganie po osiedlach mam już za sobą, ale w wielu przypadkach zwłaszcza na ustronnych osiedlach, moja osoba budziła ogromne zaniepokojenie i było to wyraźnie widać. Zadanie wbrew pozorom czasem nie było całkiem bezpieczne. Nie ułatwiało to pracy i choć jeden raz zostałem przepędzony przez staruszkę wykrzykującą ze swojego okna:
– A co Ty mi tu fotografujesz i fotografujesz!
myślę, że to wystarczy jako potwierdzenie powyższego akapitu:)
Fotografowanie architektury
Fotografia budynków w gęsto zabudowanej przestrzeni miejskiej nie jest rzeczą łatwą. Można zaryzykować twierdzeniem, że dobrze fotografuje się je w kontekście artystycznym, kiedy można pokazać kontrasty w architekturze, zaniedbania otoczenia i chaos, lub wprost przeciwnie – symetrię i regularność przemyślanej kompozycji. Takie zabawy jednak nie mają żadnego znaczenia, kiedy w grę wchodzi pokazanie efektu pracy ekipy remontowej. Wtedy kłopot sprawia wiele rzeczy bo rezultat ma być estetyczny i czytelny. Na początek trzeba zadbać o odpowiedni sprzęt, aparat ze skrajnie szerokokątnym obiektywem bez efektu rybie oko który zniekształca jak najmniej to podstawa. To już jest problem dla wielu chcących podjąć się tego zadania. Im bardziej szerokokątny obiektyw, tym z bliższej odległości można objąć całą budowlę. A miejsca wcale nie ma dużo. Tuż obok stoją kolejne budynki, dookoła masa drzew, które po odejściu od budynku na kilkadziesiąt metrów zasłaniają jego fasadę, lub place zabaw i parkingi, których wcale nie chcemy mieć w kadrze. Zatem rozwiązaniem jest często fotografia z bliska ze skrajnie szerokim kątem.
Szeroki kąt to jedno. Ale co z dystorsją? Zniekształcenia z powodu szerokiego kąta są ogromne. Budynki „walą się” i w kolosalnym stopniu zwężają ku górze. Każde zdjęcie należy później starannie prostować w tzw. post-produkcji, czyli w obróbce graficznej. Poprawić kąty, wyprostować konstrukcje. Mało kogo bowiem stać na obiektywy z funkcją tilt-shift a takie właśnie służą do osiągnięcia od razu prostych kątów w fotografii architektury.
Schnąca bielizna na balkonach, tony złomu w postaci anten satelitarnych rozmaitych firm, wulgaryzmy na murach i ludzie w oknach i na balkonach, to wszystko elementy, które pieczołowicie należy w wielu przypadkach usuwać ze zdjęć we wspomnianej już post-produkcji. Oczywiście kiedy tych zdjęć wykonuje się kilkaset (tak jak w tym przypadku) ich obróbka w tak bardzo wielu detalach nie jest możliwa. Usuwane są najważniejsze elementy jak logotypy firm, sylwetki osób postronnych i prostowane są kadry we wszystkich płaszczyznach. Zajmuje to na prawdę ogrom czasu i pracy.
Jest jeszcze jeden problem – pogoda i oświetlenie. Kiedy planuję wyjazd na sesję zdjęciową przykładam dużą wagę do pogody. Nie chodzi tylko o to, aby nie padał deszcz. To podstawa, ale najlepsze możliwe warunki to umiarkowane zachmurzenie, nie deszcz i nie słońce. I choć w części sesji udało mi się taką pogodę wybrać, to niestety nie wszędzie. Problem stanowi przede wszystkim bezchmurne niebo i silne słońce. Mogło by się wydawać, że jego nadmiar prawie nigdy nie jest problemem, w końcu bez światła trudno mówić o dobrych zdjęciach (fotografia oznacza z nazwy malowanie światłem). Jednak czyste niebo, to ostre, długie, kontrastowe cienie. Do tego pamiętajmy, że każdy budynek ustawiony jest inaczej względem słońca. Nie jest możliwym wybranie pory optymalnej do sfotografowania kilu budynków naraz, gdyż każdy z nich będzie oświetlony tylko z jednej strony słońcem, a z drugiej światłem odbitym i rozproszonym, czyli będzie w cieniu. Która strona jest lepsza? Ta ze słońcem czy ta w cieniu? Przy dobrej obróbce zdjęć można poradzić sobie z każdą sytuacją. Ale należy przyjąć, że lepsza jest strona w cieniu. Wtedy mamy tylko przepalone miejsca nasłonecznione w otoczeniu i niebo, a to wymusza wykonanie zdjęcia w technice HDR (o niej pisałem więcej tutaj). Owszem, to min. trzy zdjęcia na jedno ujęcie i masa zabawy w post-produkcji ale warto.
Kiedy mamy masę światła i paskudne długie cienie ich redukcja jest bardzo utrudniona, choć niebo od razu na jednym zdjęciu wychodzi pięknie błękitne. Dobrze pokazują to poniższe przykłady.
Tak właśnie przy okazji tego zlecenia podzieliłem się z Wami choć częścią problematyki jaką powoduje fotografowanie architektury miejskiej. Temat nie łatwy i napewno nie opisałem przy tej okazji wszystkich aspektów z nim związanych. Być może wrócimy do tematu w przyszłości… może przy innym podobnym zleceniu.