Trendy w grafice – minimalizm

porównanie stylistyki graficznej

Moda… modny… trendy, te słowa zawsze mnie denerwowały. Coś takiego jak moda służy wyłącznie temu, aby niedawno nabyty garnitur klasyczny (całkiem jeszcze dobry), został zastąpiony kolejnym w prążki, choć wcale go nie potrzebujemy. Po czym po kilku miesiącach znów kolejnym, tym razem świecącym jak dres ortalionowy. Często służy temu, aby piękna młoda dziewczyna wygoliła pół głowy na łyso i zeszpeciła się okrutnie, a wiosną kiedy na dworze jest 10 stopni ubrała spodnie do połowy łydki i odsłoniła plecy i pępek narażając się niechybnie na zapalenie jajników a przynajmniej katar :).
Moda to maszyna do wyciągania pieniędzy od ludzi i jeśli zapatrzymy się na nią nigdy nie będziemy w stanie za nią nadążyć. Moda ma sens tylko i wyłącznie wtedy, kiedy coś nowego faktycznie nam pasuje, a najlepiej kiedy to my dyktujemy jej trendy….

No dobrze, tyle dywagacji ogólnej, a co z trendami w grafice komputerowej? Są takie oczywiście i dziś chciałbym je przeanalizować.

Mniej więcej z wejściem na rynek Windowsa 8 zaczęła się powszechna moda na czystość, przejrzystość i prostotę. Widać to doskonale w trenach projektowania logo (zmiana logo firmy Windows jest tego doskonałym tego przykładem), w krojach pisma, ale i interfejsów programów komputerowych i stron www. Teraz warto sobie zadać pytanie czy nowa linia graficzna dla nowo otwartej firmy ma być zgodna z trendami i uderzać w styl „simple” lub „metro”, jak często zowie się dzisiejszą prostą formę „kwadratową”? Czy też warto zaprojektować szatę graficzną tak jak czuje to projektant, po przeanalizowaniu czym się firma zajmuje i jaki jest jej charakter? Odpowiedź wydaje się oczywista. Uważam, że warto być indywidualistą i iść drogą, którą sami sobie wytyczamy, a nie naśladować innych. No dobrze, a skąd wiadomo jaką drogę wybrać? Szatę graficzną skomplikowaną, pełną przejść tonalnych, pseudo trójwymiarowości, cieni, blasków i deseni, czy prostą mono kolorystyczną formę z symbolicznym zarysem i prostą formą?
Poniżej dokonałem takiego prostego zilustrowania zagadnienia. Dla wymyślonej firmy wykonałem szkic identyfikacji wizualnej zgodnej z nowymi trendami (strona prawa) oraz szaty graficznej w stylistyce bogatej (lewa strona). Oczywiście ten przykład jest dość mało realistyczny, ale musi wystarczyć do naszych dzisiejszych rozważań.

porównanie stylu klasycznego i czystego

Który z projektów jest wg Was lepszy? Sądzę, że zgodzicie się ze mną, że lewy wydaje się być trochę passe, czyli w klimacie które silnie się nam opatrzyły, a ten prawy wydaje się zgodny z nowymi trendami. W zasadzie w żadnym z nich nie ma nic złego. Jednemu bardziej odpowiadają blaski i cienie, przejścia tonalne i ładne zdjęcia, podkreślające treść, a ktoś inny wolałby zastąpić zdjęcia prostą symboliką, pozbyć się przejść tonalnych i „upiększaczy”. W moim odczuciu oba projekty są dobre, albo oba są niewłaściwe a o tym zdecyduje to czego potrzebuje klient.
Ale czy klient zobaczy takie zestawienie? Najczęściej nie. Wobec tego o wyborze zadecyduje projektant. Mało tego, część klientów wcale tego takich dylematów nie chciała, bowiem mają tylko problem co wybrać a mają dość własnych problemów, nie potrzeba im nowych.

Często w takiej sytuacji klient nie wie co wybrać, zamiast cieszyć się z rozwiązania problemu i kroku na przód, ma nowy, kolejny problem do rozwiązania. Czy faktycznie tego oczekiwał od projektanta? Nie wydaje mi się. W większości przypadków klientowi pokarzemy jedną wersję i albo się spodoba, albo nie. Wobec tego wniosek jest jeden, to projektant musi zdecydować o tym, którą drogą podążyć. Do tego aby określić kierunek wykonania identyfikacji wizualnej i zaprojektować szatę graficzną i stylistykę korporacji potrzebna jest osoba kreatywna, mająca własny styl określania takiej formy, czyli grafik i/lub grafik komputerowy. Ale nie jest wyznacznikiem grafika to czy ukończył ASP, i owinięty tiulowym szaliczkiem nosi d… pupę wyżej jak głowę, tylko to czy potrafi klientowi wytłumaczyć, dlaczego dokonał takiego wyboru a nie innego i przekonać go do takiego rozwiązania, gdyby zaszła taka potrzeba i projekt nie obronił się sam! Mam tu na myśli nie tylko tak prozaiczne kwestie jak bogata lub bardziej prosta szata graficzna, ale w szczególności kierunki wytyczone podczas projektowania znaku firmowego i całej linii graficznej firmy. Ot i cała sztuka. Wiele osób dla których projektowałem grafikę wie o czym mówię i przypomni sobie moje próby przeforsowania pewnych rozwiązań, które miały sens i poparte były bogatym doświadczeniem ale wymagały ode mnie dłuższej chwili uzasadnienia dlaczego akurat tak, a nie tak jak u konkurencji?

Klientom odradzam rozpoczęcie prac poprzez studiowanie konkurencji i prób nawiązania nierównej walki na czyimś gruncie, tylko najpierw zgłosić się do grafika, aby ten zaproponował i uzasadnił swój wybór. Jeśli to Was nie przekona – Drodzy klienci – zawsze pozostaje możliwość pójścia przetartą ścieżką a do tego nie trzeba aż tak wielkich zdolności projektowania i doświadczenia. Jeśli trochę głębiej przeanalizować problematykę pracy z klientem, to druga połowa klientów wie czego chce, nawet jeśli wydaje się im, że nie wiedzą. Każdy z nas bowiem ma swoje poczucie estetyki i własny styl, bo choćbyśmy byli nie wiem jak oryginalni w swoich poglądach, wynikają one z lat przebywania w pewnych środowiskach, oglądania pewnych programów telewizyjnych, prasy i stron internetowych i pewna stylistyka siłą rzeczy do każdego z nas przylgnęła przez te lata. Podoba nam się konkretna marka, konkretna stylistyka aut i blondynki, rude lub brunetki. Wynika to z pewnych utartych schematów, zupełnie nieważne w tej chwili czy wchodzimy w nurt atawistycznych zapisanych nam w kodzie DNA wzorców że do mężczyzn pasują ostre kształty a do kobiet krągłości, czy po prostu całe życie używamy systemu Windows lub od zawsze marzyliśmy o Mercedesie.

Simple, Clear, Prosto i czytelnie.

W nowej stylistyce w gruncie rzeczy chodzi o jedno – przejrzystość i czytelność. Ludzie zdają się być zmęczeni natłokiem informacji, które ich otaczają. Ogólnie kondycja psychiczna ludzi jest wyjątkowo zła. Są przytłoczeni natłokiem bombardujących ich reklam, niechcianych zapytań telemarketerów i fatalistycznych wizji przyszłości płynących z wiadomości w mediach. Jeśli popatrzymy na mnogość danych, które do nas docierają każdego dnia, oglądając telewizję, przeglądając fanpage na Facebooku, czy strony internetowe, okaże się, że coraz trudniej o konkrety i informacje które są nam potrzebne a jesteśmy zalani masą niepożądanych treści. Stąd w moim odczuciu tak duża fascynacja stylem prostym. Czy jest w tym coś złego? W zasadzie wydaje się, że nie. Skoro szukamy konkretnej rzeczy i łatwiej ją dzięki temu odnajdziemy, to co może być złego w stylu prostym? Otóż jest kilka pułapek na które zwrócił bym jednak uwagę.

Każdy kto zajmuje się projektowaniem wie, że prostota zawsze była w modzie. To nic nowego. Najważniejszym przykładem prostego symbolu jest logo, które od zawsze powinno było być możliwie najprostsze (popatrzmy na logo Audi, Nike, czy McDonald’s). Jednak ile może być symboli w postaci koła, kwadratu, czy liter alfabetu? Znaczeń w przenośni trójkąt może mieć mnóstwo, ale błyskawicznie nasz symbol zacznie przypominać konkurencję, nieprawdaż? Dlatego największym problemem jest unikatowość. Wszystkie projekty oparte o stylistykę prostą, lub tzw. „prymitywy” zdają się być podobne do siebie. Owszem, jest wiele zabiegów które mogą spowodować, że osoba kreatywna będzie w stanie wymyślić coś, czego konkurencja nie ujęła jeszcze w swoim szablonie graficznym, ale czy można tak w nieskończoność. Ile razy można wymyślić koło? Za chwilę wszystkie znaki na jednolitym tle, niezależnie czy biały, czarnym, czy magenta zaczną być do siebie podobne, bo jest to nieuniknione kiedy ograniczamy tak silnie metody ekspresji projektantów. Stąd mój wniosek jest taki, aby nigdy nie kierować się modą i chwilowymi wybuchami trendów, ponieważ wiele z nich wybucha jaskrawym płomieniem, ale te najjaśniej płonące szybko się wypalają. Nie zmieniajmy całej identyfikacji wizualnej firmy, tylko dlatego, że nowe fale trendów powodują, że nasza konkurencja płynąca z nurtem zdaje się nas zostawiać w tyle i złapała wiatr w żagle, gdyż zmiana tak ważnych i newralgicznych dla naszego wizerunku elementów jak logo czy szata graficzna materiałów firmowych nie może zmieniać się ilekroć nad wodami pojawi się nowa rozbłyskująca jasnym światłem raca. Zobaczą nas wtedy tylko na chwilę, później znów dostrzegą stały ląd i latarnię morską, która niezmiennie świeci od lat tak samo.